Umówiona na 16.30 u Sabinki, cel: zgranie płyty z dysku (+ ploty okazyjne)
10.00 Wstaję. O, tak wcześnie? Hurra!
11.00 Trzeba trochę tu posprzątać.
12.00 A, płyty! Spokój. Wolnym krokiem do sklepu.
12.10. Aaaaaaaaaaa! Jaka przerwa świąteczna??!! Spokojnie. W kiosku bliżej domu też są. Zajrzę tam później.
12.25. Teraz ugotuję obiad i jeszcze trochę posprzątam.
15.20. Aaaaaaaaaaaaa! Zaraz trzeba wychodzić! Szybko, dysk!
15.50. @$#**@#%!!! Cholerny dysk nie da się wypiąć. Nawet kombinerki nie pomogły. Zaraz się rozpłaczę.
16.00. Bohaterska pomoc matki: wyrwała wtyczkę przez ścierę. Kochana mamusia, nie opuszcza córci w potrzebie :P
16.10. Aaaaaaaaaaaa!!! Ciągle nie mam płyt!!! Szybko, kiosk.
16.15. Jak to czynne do 16??!!
16.30. Może Sabinka ma jakieś płyty. Spokojnie. Zaraz się spakuję.
16. 35. Dlaczego właściwie chodzę z takim mikroskopijnym plecakiem?
16.45. Uuuuuuuf. Torba przyzwoitych rozmiarów. Minusem jest wygląd jaki nadaje: listonosza.
16.55. No, już w autobusie. Mam nadzieję, że złapię tramwaj.
17.10. Gdzie ten tramwaj???
17.25. No, wreszcie w tramwaju. Hurra!!! Niestety, od tramwaju jeszcze 10 minut piechotą :-S
17.33. Chyba kupię piwo.
17.37. Dobry Reddsik nie jest zły.
17.42. No. Prawie o czasie ( jak na mnie :-P)